Zanim Katy Perry zrobiła w 2007 roku międzynarodową karierę w świecie muzyki pop wzbogaconej o
lekko rockową drapieżność, występowała i nagrywała pod swoim prawdziwym nazwiskiem - Katheryn Elizabeth Hudson, repertuar nie mający wiele wspólnego z mainstreamem. Urodzona 25 października 1984 roku w kalifornijskim Santa Barbara piosenkarka, najpierw próbowała swych sił w gospel. Katy pochodzi z bardzo religijnej rodziny. Muzyka była obecna w jej życiu od dawna i dziewczyna marzyła, żeby występować na scenie. "Od dziecka wiedziałam, kim chcę być. Nie zdawałam sobie tylko sprawy z tego, że jeśli będę powoli, ale pewnie stawiać drobne kroki naprzód, moje marzenia spełnią się" - wspominała Katy po latach, już jako gwiazda.
Najpierw Katy udzielała się wokalnie w chórze kościelnym, w kościele, w którym nabożeństwa odprawiał jej tata (śpiewała tam do 17 roku życia, a za każdy ojciec dawał jej 10 dolarów). Swoje marzenie zaczęła realizować dość wcześnie, bo tuż po zakończeniu edukacji w szkole średniej. Początkowo głównym spektrum zainteresowań Katy była muzyka gospel i w takim stylu utrzymana jest jej debiutancka płyta, wydana w 2001 roku pod tytułem "Katy Hudson". Innych gatunków dziewczyna i jej rodzeństwo nie mogły słuchać, bo zakazywali im rodzice. Taniec był dozwolony, więc Katy szkoliła się także w tej sztuce.
Pierwsze występy jako mała dziewczynka dawała przed rodzicami. Wypadła na tyle przekonująco, że państwo Hudson postanowili sfinansować córce lekcje śpiewu, które brała przez siedem lat. W szkole muzycznej w Santa Barbara, w której spędziła krótki okres, Katy zgłębiała też tajniki włoskiej opery. Jednak to występy kościelne okazały się w niemałym stopniu przełomowe dla późniejszej kariery wokalistki. Właśnie tam jej talent dostrzegli muzycy z Nashville, którzy znaleźli się w Kalifornii, a następnie zasugerowali Katy i jej rodzicom, że dziewczyna powinna udać się do stolicy country, aby rozwijać swoje umiejętności. Kalifornijka uczyła się tam nie tylko śpiewu, lecz również gry na gitarze i pisania piosenek. Podpisała też swój pierwszy kontrakt, z firmą Red Hill, specjalizującą się w muzyce religijnej. Wspomniana płyta "Katy Hudson" ukazała się, gdy Katy miała zaledwie 15 lat. Sukcesu nie odniosła, a wytwórnia wkrótce zakończyła swój żywot. Młoda piosenkarka nie załamała się i postanowiła działać na własną rękę i na niwie muzyki świeckiej. W wieku 17 lat zmieniła nazwisko na Perry (panieńskie nazwisko matki), bo prawdziwe za bardzo kojarzyło się ze znaną aktorką Kate Hudson, a później wyruszyła szukać szczęścia w Los Angeles. Wydawało się, że znalazła je szybko, bo udało się podpisać kontrakt z Island i rozpocząć pracę nad krążkiem ze słynnym Glenem Ballardem. Płyta miała ukazać się w 2005 roku, ale ostatecznie na rynku się nie pojawiła. Kontrakt został rozwiązany, a dokumentem współpracy z Ballardem było kilka piosenek, które Katy zamieściła na swoim profilu w serwisie MySpace. Jedna z nich, "Simple", trafiła na ścieżkę dźwiękową do filmu "The Sisterhood Of The Traveling Pants", co mogło mieć wpływ na decyzję koncernu Columbia o podpisaniu kontraktu z młodą piosenkarką w 2004 roku. Niestety, i tym razem Katy nie dopisała fortuna. Bossowie wytwórni chcieli, by Perry nagrywała z teamem producenckim The Matrix. Efektów tej współpracy jednak nie było dane poznać melomanom. Plusem sytuacji było to, że o Katy coraz więcej pisała prasa muzyczna, dzięki czemu powolutku rosła jej popularność. Mieli nosa dziennikarze magazynu "Blender" ogłaszając Perry "kolejną wschodzącą gwiazdą".
Wokalistka po niepowodzeniu kolaboracji z The Matrix próbowała pracować samodzielnie, lecz z tych wysiłków nic nie wyszło, a cierpliwość Columbii wyczerpała się i kontrakt rozwiązano. Katy przez pewien czas zarabiała na życie jako A&R (specjalistka ds. artystów i repertuaru) w niezależnej wytwórni Taxi Music, w wolnych chwilach szukając wydawcy dla siebie. Wystąpiła też w paru wideoklipach, m.in. w "Goodbye For Now" P.O.D. czy "Cupid's Chokehold" Gym Class Heroes (przez lata była związana z muzykiem tej formacji). Los uśmiechnął się do Katy w 2007 roku. Wytwórnia Virgin Records postanowiła zainwestować w jej talent i zaproponowała umowę. Perry szybko udowodniła, że firma nie myliła się. Nagrała chwytliwe, popowo-rockowe piosenki, które wypełniły jej mainstreamowy debiut "One Of The Boys", z którego pochodzą wielkie przeboje "Ur So Gay" i "I Kissed A Girl", które zawojowały listy na całym świecie, poczynając od Ameryki. Talent młodej koleżanki komplementowała nawet królowa popu Madonna. "Dla niej może to była ot taka sobie uwaga, lecz dla mnie znaczyło to bardzo wiele" - mówiła Katy. Sesja zdjęciowa oraz okładka, na której artystka widniała w niczym Lolita z kontrowersyjnego filmu, także zrobiły swoje. Do tego doszły oskarżenia o seksizm i homofobię w wymienionych przebojach. Nie mogło być lepiej, bo przecież nic nie sprzedaje się skuteczniej niż kontrowersje i skandale. Katy udowodniła jednak, że nie jest li tylko produktem menedżerów z branży i dała serię udanych koncertów w USA oraz poza ojczyzną. Ukoronowaniem ciężkiej pracy była nominacja do Grammy 2009 dla najlepszej debiutantki. Katy była współprowadzącą galę MTV Europe Music Awards 2008 i wywiązała się z tej roli bardzo dobrze. Dodatkowo odebrała tam statuetkę dla najlepszej debiutantki.
Jesienią 2009 roku zapowiedziano premierę krążka Katy z zapisem występu unplugged dla stacji MTV. Znalazły się na nim dwie nowe piosenki - "Brick By Brick" oraz cover Fountains Of Wayne "Hackensack". Również jesienią 2009 ukazał się album Timbalanda "Shock Value II", na którym Katy jest jednym z gości. W tym okresie wokalistka pracowała już nad swoją drugą studyjną płytą. Z zapowiedzi wynika, że nie będzie dalekiego odejścia od stylu z debiutu. Z pewnością jednak nie zabraknie w utworach zabawnych momentów. "Niezależnie od tego, czy piszę wesołe, czy smutne piosenki, znajdzie się w nich miejsce na coś śmiesznego" - mówi artystka. Warto zaznaczyć, że piosenkarka aktywnie uczestniczy w procesie produkcji oraz komponowaniu piosenek.
Pod koniec 2009 roku o Katy zrobiło się głośno także w powodów pozamuzycznych. Kolorowa prasa na całym świecie rozpisywała się na temat jej związku z brytyjskim komikiem Russellem Brandem. Znajomi obojga zapewniali, że para na poważnie planuje ślub. Dopóki sami zainteresowani nie wypowiedzą się na ten temat, pozostaje to kwestią spekulacji. Pewne jest natomiast to, że w 2009 roku spełniło się jedno z wielkich marzeń Katy - poznała osobiście Briana Maya z Queen, zespołu, który zawsze uwielbiała, co zostało uwiecznione na fotografii, zamieszczonej na jej blogu.
Swoje powodzenie Katy wyjaśnia w prosty sposób: "Po prostu jestem sobą, a ludzie lubią słuchać kogoś, kto przypomina im ich samych i tworzy coś interesującego, co sami chcieliby napisać, lecz nie umieją. Poza tym, jestem dostępna, a nie zdystansowana. Każdy może podejść i ze mną pogadać".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz